21 stycznia
Monika:
Czas z jednej strony wlecze się niemiłosiernie, z drugiej pędzi tak, że ani się obejrzę, a ten rok minie. I to dobrze, niech mija. Nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, że jest inny niż sobie wyobrażałam, a niestety nasze samopoczucie często oparte jest na wyobrażeniach.
Dziś napisałyśmy ostatni egzamin, z czujników. Wstyd się przyznać, ale to był jeden z takich egzaminów, na którym zna się odpowiedzi nie znając pytań. To pierwszy taki w mojej karierze, poświęciłam na naukę jakieś 45 minut, zapamiętałam jakieś 80 odpowiedzi i dziś rano je zaznaczyłam. Dziwne uczucie, bo te czujniki mogłyby się do czegoś później przydać. Właściwie to na pewno przydadzą się bardziej niż część rzeczy, których musiałam się tu uczyć.
Co do zdjęć. Miały być fajne, ale tych fajnych jeszcze nie mam. Jest tu taka inicjatywa, że każdego roku dziewczyny przygotowują taki kalendarz, który potem jest sprzedawany, a pieniądze z niego idą na taką studencką organizację humanitarną, która w zeszłym roku wybudowała na przykład jakieś studnie w Afryce.
I nie, to nie jest kalendarz Pirelli ;)
Zdjęcia są ładne, naprawdę ładne, ale niestety jeszcze nie udało mi się ich zdobyć.
Ok, co do weekendu. Połowinki. Czyli kolejna świetna okazja, żeby się zniszczyć. Tak, Daria już co nieco napisała. Ja dodam tylko, że mnie również się podobało. Naprawdę: potańczyłam, pośmiałam się jak głupia, odstresowałam i spędziłam miło czas :) A tu mała fotograficzna dokumentacja z mojej strony:
|
Jestem pod absolutnym wrażeniem Maćkowej metamorfozy. Wyszło chyba przypadkiem, potem Przemek dokonał małego tuningu, a teraz tak już zostało ;) |
|
Biorę pod uwagę fakt, że Daniel mnie zabije za umieszczenie tu tego zdjęcia, ale nie mogłam się powstrzymać ;D Nie wiem skąd ten "detal, który zabija" znalazł się u chłopaków w pokoju, ale się znalazł, a Daniel wygląda na tym zdjęciu tak przekonująco, że nie mogę wytrzymać ze śmiechu. Poza tym, że to głupi gadżet uważam, że mógłby być całkiem ciekawym przedmiotem do badań dla mężczyzn nad współodczuwaniem kobiecych emocji. |
|
To jest jakiś chłopak, którego ktoś wciągnął do naszego pokoju w sobotę rano, gdyż spał na korytarzu i było mu zimno. Musiałyśmy go trochę rano odsunąć, gdyż przeszkadzał w dojściu do biurka. W sumie wyszło mu to na dobre: pospał i wstał jak nowo narodzony. |
|
A to uradowany Maciek, w sobotę wieczorem, w nocy właściwie, prawie rano. Po naszym powrocie z drugiego dnia imprezy. To było bardzo miłe, herbatka, gitara, pogaduszki ;) |
|
To jest Ania. Anie przyjechała do nas ze swojego erasmusa w Lyonie. I przywiozła nam wąsy. Wszystkim się podobały. Przynajmniej miałyśmy spokój od niechcianych zalotów ;P |
|
Nie wiem, zupełnie nie wiem jak to się stało, że ten znak znalazł się w opactwie, w naszym pokoju, w naszych rękach... ;) |
No dobrze, to na dziś to chyba wszystko. Jutro będę walczyć o zdjęcia dziewczyn z kalendarza ;)