czwartek, 30 sierpnia 2012

Jeszcze przez chwilę 30 sierpnia

Monika:
Jak siedzę przy komputerze, mam Maćka, później Darię na słuchawkach, a przed oczami facebooka, pocztę etc. to wydaje mi się, że wcale nie jestem tak daleko. Ale po chwili muszę zdjąć słuchawki, wyłączyć przeglądarkę, wykąpać się i położyć w obcym łóżku... I tak szybko to wszystko od nowa staje się bardzo realne.

Ale myślmy pozytywnie ;)


30 sierpnia


Daria:

Czasem mam wrażenie, że zajęcia tu organizowane są kompletnie nieprzemyślane. Zadają nam coś do zrobienia, denerwują się jak nie słuchamy ("Shut the fuck up" (!)), a potem nawet nie sprawdzają...

Pojechaliśmy dziś do Creusot, miasteczka przemysłowego. Moja grupa była w firmie, która produkuje dyski  do silników. Trochę jestem rozczarowana, bo nasz pan przewodnik pogadał trochę (żeby nie było, to naprawdę było ciekawe!), ale potem poszliśmy na halę i tam już nic nie było słychać. Pogadał jeszcze trochę jak oglądaliśmy firmę z góry i to by było na tyle. Nie zeszliśmy na dół! A tam z góry nic prawie nie było widać, raptem wózki przewożące dyski..
Przeżywam kryzys. Dziś zasnęłam na wykładzie. Był tak niemiłosiernie nudny, wystawili jakiegoś dziadka, który opowiadał o zawodzie inżyniera.

zombie mode

piknik w klasztorze



piknik na placu w Creusot


Monika:

Ja natomiast trafiłam do firmy robiącej podnośniki, takie wieeeeeelkie maszyny do podnoszenia ludzi, jakieś wózki i inne takie rzeczy. O, zaprezentuję:


Na żywo ten żółty las prezentował się naprawdę fantastycznie. Ogólnie wycieczkę oceniam lepiej niż Daria, ale to chyba dlatego, że człowiek, który nas oprowadzał przyłożył do tego więcej uwagi.
Jako, że dzień był zaplanowany przez Francuzów straciliśmy bez sensu ponad godzinę robiąc pique-nique w jakimś parku po drodze. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że o tej samej godzinie mogliśmy po prostu zjeść studencki obiad i dopiero po nim pojechać do firm... Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tutejszych realiów ;)

Rodzina, u której mieszkam jest absolutnie fantastyczna i dzięki temu ten tydzień mija mi całkiem znośne. Mimo że w powietrzu wisi już atmosfera ciężkiej nauki...

Uważa się tu chyba, że niewiele umiemy, ponieważ od poniedziałku zaczynamy tygodniowe zajęcia wyrównawcze z matematyki. W poniedziałek też przenosimy się do "cel" i kończymy zabawę z dokumentami. A potem będziemy pisać już coraz rzadziej... ;(

Daria i Pan Pszczoła* ;)

*czytaj: Meksykanin, naprawdę bardzo sympatyczny, ale okropnie bogaty, więc nie uniknął komentarzy...

każda wolna chwila kończy się leżeniem na trawie

A na koniec prosto z autokaru.....

zdjęcie dnia: DAJ BUZIAKA!!!!



środa, 29 sierpnia 2012

29 sierpnia


Monika:
Straciłam pod wieczór motywację do bycia tu, nie wiedzieć czemu. Tzn. ja wiem, ale nie ma w tym nic interesującego, na tyle, żeby się tu nad tym rozwodzić. A piszę to jedynie w celu uprzedzenia, że należy się dziś spodziewać mało błyskotliwych i zabawnych historii.

Do rzeczy: dziś mega nuda. Zajęcia "wprowadzające" z polityki, administracji i systemu nauczania we Francji. To bardzo zły pomysł poruszać te tematy w tak zróżnicowanym narodowościowo gronie. Serio, zetknięcie naszego patriotyzmu (tak, mogę bez obaw to tak nazwać przy tym, co spotykamy tu) z luzactwem i nieposzanowaniem niczego niektórych nacji to jest mieszanka wybuchowa:
  • Rosjanka nie potrafi zaśpiewać swojego hymnu, bo jej się ciągle miesza z hymnem ZSRR, bo przecież melodia wciąż jest ta sama.
  • Francuzi wynoszą pod niebiosa de Gaulle'a, który to uciekł do Wielkiej Brytanii, a zapytani o Monteskiusza, który wymyślił to wszystko dużo wcześniej milkną lub zmieniają temat. Jako ciekawostkę dodam, że zajęcia prowadzili przygotowani do tego profesjonaliści.
  • Hymn, o którym poniżej pisze Daria to coś, co śpiewa się na siedząco, tańcząc lub robiąc głupie miny.
  • Francja, jak pewnie wiecie, to kraj waleczny, w którym nikt się nigdy nie poddaje i ludzie stawiają opór. Nikt oczywiście nie wie skąd plotki krążące o białej, francuskiej fladze ;)
  • Laicyzacja to pierwszy z pięciu najważniejszych filarów EDUKACJI. Cóż. To godne podziwu z jaką dumą potrafią mówić o tym, co zdobyli przez lata ;)
  •  
    Prawdę mówiąc przez pół prezentacji czekałyśmy jak prowadzącej rozładuje się laptop, ale w dzisiejszych czasach urządzenia potrafią być mądrzejsze niż ludzie i kiedy szansa na zakończenie tego cyrku wzrosła, komputer sam o sobie przypomniał... 
     Ps. Pada...
Widok z sali językowej

póki co wyglądamy i czujemy się jeszcze trochę jak na wakacjach - ale już niedługo

siesta ;)

po lewej: laboratoria
po środku: rozgrywki integracyjne
po prawej: jakaś wieża, ale nie wiemy jeszcze do czego służy...

Daria: 

  • Polacy jako jedyni, bez uzgadniania tego wcześniej, wstawali śpiewając swój hymn. 
  • Francja to już nie tylko Wolność, Równość i Braterstwo, ale także Laickość. 
  • W szkołach we Francji nie ma lekcji religii, ani opcjonalnie etyki/filozofii. A prezydentem można zostać w wieku 23 lat. 
Spędziliśmy miło popołudnie grając w bule i jakąś dziwną szwedzką grę "Molki". Trochę zdjęć mistrzowskiej drużyny. Odrobina praktyki i uderzymy na mistrzostwa Europy do Marsylii!






Panorama z mojego okna. W oddali widać klasztor.

- Wiesz, że prawie 90% ludzi po płaczu czuje się lepiej ?
- Tak wiem, ale mają potem czerwone okna. 


wtorek, 28 sierpnia 2012

28 sierpnia

Monika:
Dziś wrzucam jedynie uśmiech ;) Dwie godziny w parku okazały się bardziej integrujące niż dwa dni zajęć integracyjnych z animatorem. Nawet dla tych niepijących - voila! nie jestem sama ;)
Chciałam napisać jakąś anegdotę z zajęć o stereotypach, a uwierzcie- w gronie Polaków, Rumunów, Węgrów, Rosjan, Brazylijczyków, Argentyńczyka, Meksykanów, Chińczyków i Niemca te zajęcia naprawdę były wyzwaniem, ale po głębszym zastanowieniu zrezygnowałam, bo mogłabym o tym napisać całkiem spory artykuł, więc może tylko kilka zabawnych elementów:

Rosjanka twierdzi, że w jej kraju wcale nie pije się dużo.
W Polsce są sami hydraulicy, którzy kradną niemieckie samochody.
Chińczyk nie rozumie dlaczego Chiny kojarzą nam się z ryżem i zapewnia nas, że psy jada się jedynie w niektórych regionach, a o różnicach między Argentyńczykami i Brazylijczykami nie powie za dużo, bo dla nich wszyscy biali ludzie są tacy sami (!).
Francuzi niestety jak zwykle niewiele wiedzą o kimkolwiek i nie przeszkadza im to w obrażaniu innych, np. Rumunów.

Zapewne Daria dorzuci coś jeszcze później ;)

Warto podkreślić, że większość ludzi naprawdę jest super, są przesympatyczni, otwarci, chętni do współpracy, a my spędzamy z nimi bardzo fajny, owocny czas. Ale ponieważ już mowa o stereotypach, a Polacy przecież zawsze wiedzą lepiej i dużo narzekają - pozwoliłam sobie na takie wytykanie palcami ;)



Daria:
Byłam dziś ze swoją rodzinką u ich znajomych na kolacji. Kilka złotych wypowiedzi:
- w szkołach we Francji wciąż myślą, że jest ZSRR
- według dorosłych to nieprawda, ale brną zawzięcie, że w wyniku rozpadu Polska stała się sąsiadami z Uzbekistanem i Turkmenistanem...
Opisywanie ich wiedzy historycznej, nie ma absolutnie sensu. Wszystko kręci się wokół Napoleona.

Absurd na koniec: erazmusi studiujący WE FRANCJI niechętnie na początku chcieli z nami rozmawiać, bo podobno za szybko mówimy po francusku.

Monika:
ps. zostałam oficjalnie mianowana Brazyliką przez Brazylijki ;)

27 sierpnia


Laboratoria

Akademik + administracja + kilka sal językowych


Całe Cluny jest bardzo rzymskie. Niektórzy mieszkańcy nie dostali zgody na radykalny zmiany dzięki czemu możemy się przyjrzeć specyficznej architekturze tamtych czasów.
Wiem, brzmi enigmatycznie, bo "TAMTE CZASY" to bardzo rozległy okres. Część zabytków pochodzi z IX wieku, część z XIV, a inne zostały zbudowane jeszcze po Rewolucji Francuskiej.
Ot, taka mieszanka. Można się pogubić ;)




26 sierpnia

Monika:
Graliśmy dzisiaj w taką grę integracyjną. Ułożyliśmy mapę świata z nas (każdy stanął mniej więcej tam, gdzie jest jego kraj), po chwili padło polecenie, żeby wszyscy stanęli na miejscu kraju, który chcieliby odwiedzić. Nastąpiło poruszenie, Chińczycy poszli do Austrii znajdującej się na wschód od Polski, Brazylijka udała się na północ, żeby zwiedzić Niemcy i Anglię, a Niemiec został u siebie.

Daria:
Rodzina Magdy Wrony zapytana o stolicę Czech opowiedziała z pewną dozą nieśmiałości: "Bagdad... ?" 

Niektóre odrestaurowane, inne bardziej zaniedbane - tutejsze domki są naprawdę urokliwe.

...a z okien pokoju będziemy widziały krużganki.

Niegdyś sala dla mnich, w której czytali Słowo Boże, dziś fragment części muzealnej opactwa.


Ten znak z reguły odstrasza. Tu jest inaczej, bo to właśnie on oddziela strefę turystów od strefy studentów. Podobno za nim właśnie będziemy szukać ucieczki przed aparatami ;)


Kino (!)

25 sierpnia


Monika:
Początki są podobno najtrudniejsze. Nasz początek budzi we mnie mieszane uczucia. Daria powie, że jestem "na nie" i że ciągle narzekam, ja powiedziałabym raczej, że trochę wolniej się aklimatyzuję ;)
Nasza podróż w wielkim skrócie:
Niemieccy rolnicy uprawiają na polach solary; W "hotelach" F1 z karton-gipsu chodzą kobiety przebrane za clowny; Serpentyny, które zaprowadziły nas przez las w górach do Cluny to pułapka - po to, żeby przypadkiem nikt już stąd nie uciekł; Piosenka wyjazdu to "No light, no light" Florence and the machine.




 Anegdota 1.

Zapomnieliśmy kupić alkotestu, który ponoć jest tu obowiązkowy. Postanowiliśmy więc, w razie kontroli, powiedzieć po prostu szczerze policjantowi, że nie pijemy alkoholu.
Daria: No coś Ty, spojrzą na mnie i nie uwierzą.
Maciek: Spojrzą na rejestrację i nie uwierzą...