sobota, 15 czerwca 2013


15 czerwca 2013

Daria:

To będzie długi post, zatem wytrwałości w czytaniu do końca :)

ja z Dominiką
A tu już Dominika z Ewą
30 czerwca przyjechały do nas dziewczyny: Dominika z Ewą. Śmiesznie, bo zdecydowana większość osób obstawiała, że to Ewa jest moją siostrą. Trochę panowało wtedy zamieszanie, ostatnie przygotowania do Wielkiej Gali.

W tle chłopaki kończą mocować dywan. Ja się tutaj szykuję do turlania po nie wiem nawet ilu metrowym dywanie. 

O tutaj z Robertem się turlamy. A po bokach widać jeszcze pozalepiane rozmoczonym kartonem dziury w podłodze opactwa - prestiż co nie ? :D
W sobotę 1 czerwca odbyła się Gala. Zerwali nas z łóżek o barbarzyńskiej porze, byśmy sobie zrobili zdjęcia "klasowe".

Oczywiście nikt nie pomyślał, żeby krzyknąć "uśmiech" czy coś i mamy zdjęcie gdzie gadamy, drapiemy się po głowie i dłubiemy w nosie. Potem zrobili nam zdjęcie bez 'fartuchów' i każdy ancien wziął fartuch swojego pierwszorocznego. Zanim zdążyliśmy się obejrzeć, powrzucali te fartuchy na drzewo i to było nie lada wyzwanie dla niektórych, żeby je potem zdjąć z wysokości kilku metrów.
Potem położyłyśmy się jeszcze spać, bo czekało nas jeszcze 36 godzin bez snu. 

Bez zbędnych i mało wnoszących opowieści z naszego życia, o 21 zaczęła się Gala. Okazało się, że wieczorem w blasku świec i lampionów wszystkie dekoracje zaczęły się faktycznie ładnie prezentować. Nawet miała taka gala coś wspólnego z prestiżem wtedy. 


No trochę trzeba było poczekać w kolejce, by wejść. 
Rachel na swoim dyżurze, była odpowiedzialna ze wpuszczanie osób ubranych zgodnie z dresscodem - panie suknie balowe, panowie garnitur i mucha.
Do północy mieliśmy dyżury w, jakby to ująć, w straży honorowej witającej gości.  Tutaj na zdjęciu na  pierwszym plania widać dwie z 5 osób najważniejszych w naszej promocji: MT (główny odpowiedzialny za proces przekazywania tradycji) i jednego z RU (odp za proces przekazywania tradycji).
O i Magda się na zdjęcie załapała.
Nawet nie tak źle się stało przy akompaniamencie muzyki. 
Sala Medina - arabska. Tutaj Monika kelnerowała cały wieczór. 


I tutaj całą noc odbywał się pokaz tańca brzucha. 
Bar lodowy.

Sala Dolce Vita

Dolce Vita z innej strony

Drugi najprzystojniejszy chłopak z naszej promocji idzie wręczyć różę tegorocznej Miss Francji.

A oto i sama Miss, której "wynajęcie" kosztowało nas notabene 4 tys. euro. Niezła kasa za samo  przechadzanie się po imprezie, w dodatku w takiej obstawie, że nawet trudno dało się zobaczyć samą miskę.
Był też i pokaz mody. 

Sala Luisianne.

Rodzice Daniela w Copie Cabanie. Tutaj ja pracowałam całą noc.






Disco space. 

Violo, super Czech, który świetnie gra na skrzypcach i śpiewa!
Po lewej pan właściciel Qubec Burgera.
Magicy.

Odbył się również pokaz sztucznych ogni.

Ja ze swojej sali widziałam tylko przez zaparowane okno, że gdzieś tam niebo zmienia kolor z czarnego na nagłą jasność i to by było na tyle.



Więc wcale nie dziwi mnie fakt, że dziewczynom bardzo się podobało. Przyjedziemy w przyszłym roku, to my się będziemy bawić. Bo ta gala to była czysta harówa. W każdym razie nauczyłam się otwierać bezgłośnie szampana oraz wiem już jak powinno się go elegancko serwować. 

Tu mnie Domino przy pracy złapało.
Tu już byliśmy bardzo bardzo zmęczeni, to była jakaś 5-6 rano. 

Z Gilberto
A tu jeszcze z Carlosem
Taka impreza, tutaj świętujemy zamknięcie naszej sali. 

Najgorszym wysiłkiem i ciężką pracą było zdecydowania rozkładanie wszystkich dekoracji. Gala zakończyła się o 7 rano. O 7.05 zaczęliśmy rozmontowywać dekoracje. To był ponad przeciętny wysiłek. Natyrałyśmy się jak głupie. Przez kolejnych 3 dni w zasadzie cały czas pracowałyśmy przy rozbieraniu części/sprzątaniu.
No z małymi przerwami na odpoczynek :)

To z chłopakami wyjadaliśmy lody, które zostały na barze lodowym tuż przed znoszeniem tych wszystkich ciężkich rzeczy, które widzicie dookoła nas. 
W te dni tak mało spałam i tyle się wydarzyło, że wszystko zlewa mi się w jedno. Dla mnie Gala to trzy dni złączone w całość.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz